wtorek, 19 marca 2013

Szerelmes

Świadomie wyłączam muzykę by wsłuchać się w powolny puls jednej z najdłuższych ulic mojego miasta. Ściągam rękawiczki i zmarzniętą dłonią udaje mi się wyciągnąć z torebki maleńki notes, który zawsze mam przy sobie, na wypadek chwili takiej jak ta. Stoję po środku skrzyżowania i korzystając z chwili, że właśnie zapaliło się czerwone światło, notuję niedbale kilka słów na potem.

Zdarza się, że potem przychodzi do mnie bardzo szybko, wieczorem kiedy siedzę z kubkiem zielonej herbaty, udaje mi się kreślić mapy myśli, w których aż huczy od kolejnych połączeń. Mój notatnik zaczyna przypominać idealnie skomunikowane miasto. Plan idealny, który wystarczy zrealizować.

Bywa, że mapa upstrzona jest punktami, których nigdy nie udaje mi się połączyć w konstelacje. Jak tramwaje jadące donikąd, bez końcowego przystanka, bez zajezni.

Bardzo podobnie mam z fotografiami. Czasami efekt końcowy powstaje w mojej głowie bardzo szybko, dobrze znam kolorystykę, w jaką ubiorę kolejne kadry. Zdarza się jednak, że czasem mijają miesiące, zanim ze zdjęc uda mi się stworzyć mapę.

Tak więc dzielę się z Wami sesją, która dojrzewała w folderach mojego komputera od września ale teraz przynajmniej wiem, że takie ujęcia chciałam Wam pokazać.
Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu.

Podziękowania dla Asi za spotkanie.